wtorek, 1 maja 2012

Rozdział XXI








 - CZY TY IDIOTO PRZYWOŁAŁEŚ DUCHA ?!  - wydarłam się na Liama
- Ducha ? Nie, żartujesz ? Duchy – podkreślił ostatnie słowo
- D-d-d-duchy ? – zrobiłam wielkie oczy
- Tak, kilka. No nie mów misia że się boisz. Przecież jesteś DOŚWIADCZONĄ czarownicą więc dasz sobie z nimi radę, prawda ?  - uśmiechnął się łobuzersko
- Ty debilu. Mówiłam Ci już że Cię nienawidzę ? – posłałam mu dość groźne spojrzenie, po czym od razu złapał się za głowę i krzyknął
- AŁ ! – opuścił się na kolana – wiesz że to boli ?! Przestań ! – nie wiedziałam co się dzieje, ale widocznie moje moce działały zgodnie z nastrojem
- W końcu – podniósł się i podszedł blisko mnie. Stanowczo za blisko.
- Odsuń się albo Cię skrzywdzę – powiedziałam chłodno i sama przeszłam krok do tyłu
- Ochh tak. Taka nasza słodziutka Cheals. Zawsze bezbronna, niewinna, kochana a rani jak mało kto. Myślisz że zawsze będziemy Cię bronili? Że zawsze będziemy po Twojej stronie ? Pogódź się z tym że Harry Cię nie kocha, a to co my czujemy do Ciebie również kiedyś odejdzie. No zobacz. Jeszcze kilka godzin temu skakałaś mi w ramiona, przytulałaś, śmiałaś się a teraz chcesz mi rozedrzeć gardło. Czy to normalne ? A może huśtawki nastroju ? – krążył po pokoju i machał dziwnie rękami
- Nie prowokuj mnie.
- Bo co ? – stanął tyłem ale od razu się odwrócił – mam się bać ?
Zły nastrój + Liam Payne + moce = leżący, zwijający się z bólu „wielki czarnoksiężnik”
Tak też się stało, gdy otworzyłam oczy widziałam go chyba nie przytomnego. Ale on był teraz moim najmniejszym problemem. Gorzej z duchami. Szybko zbiegłam po schodach prawie się wywalając.
W salonie zastałam Zayna i Nialla pod stołem a na około nich kilka szarych plam o wykształtowanych twarzach i ogóle ciała – więc tak wyglądają duchy – pomyślałam. Nie mogłam stać obojętnie patrząc na przerażone miny przyjaciół. Zjawy jakby poczuły moją obecność, wszystkie odwróciły się w moją stronę i troszkę zbliżyły. Byłam wręcz rozwścieczona faktem że przyjaciel nas zdradził i postawił w niebezpiecznej sytuacji. Duchy jakby ode mnie odrzuciło, a raczej odepchnęło coś. Zbliżyłam się do stołu pod którym siedzieli chłopcy i pomyślałam o najsmutniejszych i najbardziej nieprzyjemnych wydarzeniach które mnie spotkały.  Czułam tą złość która się we mnie zbierała. Słyszałam też ciche syczenia i piski których nie byłby w stanie wydać żaden człowiek ani zwierze. Te dźwięki były bardzo nieprzyjemne i nikomu nie życzę żeby czegoś takiego doświadczył. Poczułam również wiatr, tak jakby przeciąg i nagle ciszę. Niepokojącą ciszę. Kiedy otworzyłam oczy wszystko było takie.. jasne i czyste. Zjaw już nie było, tak samo jak chłopców. Byłam tutaj sama. Czy oni też zniknęli ? Czy po prostu stąd uciekli ? Nie wiem. Nie chcę o tym myśleć. Położyłam się na kanapie i zaczęłam płakać, tak bez powodu. BEZ POWODU ?! Dziewczyno, czy Ty słyszysz samą siebie? Chłopak w którym jeszcze kilkanaście godzin temu byłaś na śmierć zakochana jest ojcem dziecka jakieś pindy, przyjaciel któremu się zwierzałaś, stał się kimś nie do opisania, jesteś czarownicą, a teraz na dodatek dwóch chłopców znikło, najwyraźniej z Twojej winy. No teraz nic nie jest do uratowania.
Po dwudziestu minutach, cała rozmazana, ledwo utrzymująca się na nogach usłyszałam pocztę którą ktoś wepchnął przez dziurę w drzwiach. Pomimo faktu że nie miałam humoru,  wstałam po list który leżał na podłodze. List miał zalewany znak… Hogwartu.
To zaproszenie do największej i chyba jedynej szkoły magii na świecie. Znam ją z Harrego Pottera, i bez wątpienia tam się udam. Moje życie nie ma sensu więc może jakoś tam się odbuduję. Poznam  nowych ludzi, postaram się znaleźć przyjaciół – PRAWDZIWYCH przyjaciół

Tydzień później.
 Jestem spakowana, wyszykowana, właśnie wyjeżdżam. Nie żegnałam się z żadnych z chłopców nie licząc Louisa. Tylko jego widziałam od tamtej nieprzyjemnej sytuacji.
Właśnie dojechałam na dworzec. Oficjalnie zakańczam ten rozdział życia. Zaczynam wszystko na nowo. Może jeszcze kiedyś się odezwę, na razie.

__________________________________________________

 Taki tam niespodziewany koniec. Wybaczcie, nie mam już o czym pisać. Nie mam pomysłu więc… założyłam nowego bloga. Takiego od razu na pocieszenie.
Więc zapraszam do czytania, miło mi się tutaj pisało i dziękuję za lekko ponad 2 000 odwiedzin
J <3

http://when-you-leave.blogspot.com/

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział XX




Nie wiem dlaczego ale pomyślałam o kurczaku. Po usłyszeniu hałasu jakby spadło coś ciężkiego otworzyłam jedno oko i zauważyłam Nialla który leżał na podłodze i udawał kurczaka.
- haha, jak Ty żeś to zrobiła ?! – Liam był bardzo rozbawiony, jednak mnie to bardzo przerażało bo  nie wiedziałam jak odwrócić zaklęcie
- Yy no eee, pomyślałam o kurczaku i tak jakoś. To teraz szybki mini test z teorii. Jak odwrócić czar ?! – zapytałam lekko zestresowana.
- Nie wiem, weź pstryknij palcami, walnij go w twarz. No wiesz, tak jak w filmach. – uśmiechnął się a ja pstryknęłam palcami. Na szczęście Niall się otrząsnął. Wydawał się zakłopotany, ale kiedy nas zauważył przybiło go do ściany
- Co wy żeście mi zrobili ?! No idioci ! Powaliło Was chyba ! Nie jestem króliczkiem doświadczalnym ! – oburzył się biedny i wybiegł z pokoju.
- he, no cóż. Może nie tak sobie wyobrażałam jego reakcje, ale nie dziwię mu się. Ale no zobacz. To moje pierwsze zaklęcie. Teraz może być tylko lepiej. – wyszczerzyłam się i rzuciłam na ramiona Payne
- No już, już. Bo Twój chłopak będzie zazdrosny. – opuścił mnie na ziemię.
- Nie denerwuj mnie. Pamiętaj że na razie, to ja mam więcej doświadczenia od Ciebie więc jak się nauczę to zamienię Cię w kotka, a Stylesa w żabę – zrobiłam minę podobną do tej : -.-‘
- hahahahhahahahahha – mądra odpowiedź, no nie powiem.
-  A Ty co się śmiejesz debilu ?!
- Bo jak powiedziałaś „ Styles” to pękła ramka w zdjęciu z jego twarzą. – pokazał palcem na moje tyły
- Upss, no ale należało mu się. Mam Ci oddać jakąś moją, czy …?
- Druga opcja, szukaj w necie zaklęcia.



- crack evanescit – Liam spojrzał na pęknięte szkło które w mgnieniu oka … dosłownie zniknęło.
- woow, już wierzysz w moce, magię, czarnoksięstwo ? Ty weź, może są jeszcze jakieś mikstury żeby się nie starzeć, żeby przyciągać uwagę chłopaków- widząc spojrzenie Payne od razu dodałam –.. i dziewczyn, albo na przykład żeby na starość moja twarz nie przypominała pola po wykopkach.
- haha ! dlaczego tego wcześniej nie znaleźliśmy ?! No nie, to takie fajne ! – otworzył okno i ułamał gałązkę z drzewa które rosło tuż przy domu po czym gwałtownie się odwrócił i machał drewienkiem udając Harrego Pottera – jak to było… Abrakadabra !
- yy… tak właśnie. Ale nie zapominaj skarbie że to ma też skutki uboczne.
- SKARBIE ?! czy Ty właśnie nazwałaś mnie skarbem ?! Masz Harrego ! – zdziwiłam się patrząc na zbulwersowaną minę Liama
- No już, dobrze, spokojnie. To tylko słowo. To jak mam do Ciebie mówić ? Liam James Payne ?!
- Śmieszne bardzo. Jak już to mów Liam James z rodu Payne. To brzmi potężniej. – wystawił dumnie klatkę piersiową i spojrzał „ w dal”
- hoho, dobry żarcik, ale przestań już bo mnie brzuch boli. – rzuciłam szorstko
- EEJ ! zawiało sarkazmem ! – machnął ręką
- To zamknij okno.  – powiedziałam obojętnie
- No nie, jesteś nie miła.
- Ja niemiła ? To Ty niepoważny. Robisz sobie głupie żarty, nawet nie zdając sobie sprawy z jaką silną mocą masz do czynienia. Wiesz że możesz tym narobić wiele szkód bezmyślnie cytując wszystkie zaklęcia z internetu?
- Och tak ? Serio ? Naprawdę ? Błyskotliwa jesteś. Post me ordo est malus. To patrz na to.
- No iii ? Co to miało być? Czy Ty … - nie zdążyłam dokończyć bo zagłuszył mnie pisk Nialla i Zayna z dołu. O co im może chodzić ? Ach tak, Liam.


_____________________________________________

przepraszam że tak długo nie pisałam ale chorego psa miałam, urodziny, trochę wolnego, simsy. No i przede wszystkim brak weny. Nie umiem już tego pisać. Nie ma tej spójności tekstu co była na początku mojego pisania. Ale no nic. Jeżeli chcecie zobaczyć kolejny rozdział, lub po prostu dlaczego oni  wrzeszczą to poproszę 3 komentarze. Bo tak przyuważyłam że z 8 obserwatorów tylko 2 i te same osóbki komentują. Więc im dedykuję ten rozdział <3

Poza tym, paczajcie ! Już 20 rozdział stuknął ! Ale szybko :3

środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział XIX


OCZAMI LIAMA
- Nie i nie chcę wiedzieć, nie widzisz co się z nią dzieje ? – kiwnąłem głową w stronę zrozpaczonej Cheals. Tak mi jej teraz było szkoda…
- Ale Liam…
- Weź wyjdź synek, pogadamy później.
- Tak tato, już się robi – mulat wyszedł z pokoju a ja z Charlotte zostaliśmy sami. Widziałem jak cierpi a ja w żaden sposób nie byłem w stanie jej pomóc. Na razie musi się zadowolić samą moją obecnością.
- Dzięki Liam – powiedziała przez łzy
- Nie masz za co. Ja Ci tylko uświadomiłem parę faktów. To nic takiego
- Nie.  Głuptasie. Dziękuję Ci za to że wolisz teraz tu ze mną siedzieć i nic nie mówić niż pójść do reszty i się bawić. To takie kochane. Oj, Payne… Dlaczego jesteś taki nieśmiały ? Wybij się trochę z tłumu, wyznacz się czymś. – spojrzała na mnie niebieskoszarymi, wyblakłymi, pozbawionymi życia oczami pod którymi spływały dosłownie litry łez, a wraz z nimi tusz który kilka minut temu siedział na jej rzęsach.
- Wiesz że wolę spokój i ciszę, niż głośne imprezy i chlanie. To w ogóle nie w moim stylu. Poza tym lubię pomagać ludziom. W szczególności tak mi bliskim. Sprawia mi to satysfakcję i radość. Przepraszam że zapytam ale co masz zamiar teraz zrobić z Harrym ?
-Kolejna oznaka tego jaki jesteś słodki  i kochany. Hmm, nie wiem. Tak szczerze to jeszcze nie zastanawiałam się nad tym. Myślę że coś pomiędzy no nie wiem…. Rzuceniem go albo zrobieniu sobie przerwy. Bardzo długiej przerwy. Na przykład  2 lata,3 lata, ewentualnie 7 czy 8… wierz mi, nie mam najmniejszej ochoty go teraz oglądać. Nie po tym  co mi zrobił – w jej oczach coś zapłonęło – ale… dlaczego mi nie powiedział ?! Przecież jakbyśmy pogadali na spokojnie to jakoś by się to załatwiło, to nie. On sobie pojechał do jakiejś biczys z którą ma dziecko, a mi powiedział że do rodziny. No po prostu coś mi się dzieje, BOŻE CZY TY TO WIDZISZ ?! – spojrzała w sufit tak jakby oczekiwała na odpowiedź
- Ale pamiętaj, loczek nie może się dowiedzieć że Ci powiedziałem. Zabiłby mnie .
- Nie zdążyłby, ja pierwsza bym go zabiła. ARHG, roznosi mnie jak o tym myślę.
- Proszę, nie mów mu. – przysunął twarz bliżej mojej.
- Dobrze, chociaż tyle mogę zrobić dla Ciebie żeby się odwdzięczyć . – próbowała się uśmiechnąć.  Lekko przycisnąłem jej głowę do mojej klatki piersiowej, tak żeby mogła ją oprzeć.
- Masz jakiś pomysł, jak z nim załatwisz tą sprawę ? – oparłem mój podbródek na jej głowie
- Tak, i mam nadzieję że się uda bo naprawdę jest bardzo prosty. Mogę telefon ? – wysunęła prosząco łapkę
- No oczywiście. – podałem jej telefon, ona szybko wybrała numer i przyłożyła słuchawkę do ucha po  czym następnie szybko ją oderwała, ustawiła tryb głośnomówiący a telefon położyła na panelach. – Do kogo dzwonisz ?
 - Szz !

* - Halo ? dzień dobry z tej strony Charlotte Scott, jestem dziewczyną Harrego.
 - Dzień dobry Charlotte. W jakiej sprawie dzwonisz ?
 - Pana wnuk, powiedział mi że wyjeżdża do państwa na tydzień i chciałam zapytać czy wszystko u niego w porządku, dobrze się bawi ?
 - Problem w tym że Harrego u nas nie ma. I nawet nie powiadomił nas że przybędzie.
 - Co ?! jak to ?! No nic, w razie czego jakby się skontaktował to mógłby pan przekazać że dzwoniłam ? 
- Oczywiście, do widzenia Charlotte.
- Do usłyszenia, panie Styles. *

OCZAMI CHARLOTTE
- Jesteś bardzo dobrą aktorką z świetnymi pomysłami. Zagrałaś naturalnie i dobrze udałaś zaskoczoną i zaniepokojoną. -  zwrócił uwagę Liam
- Ouch, jesteś taki nie fair. Po raz kolejny muszę Ci dziękować.  – poczułam lekkie rumieńce na policzkach
- Skoro zasługujesz na komplementy, to nie widzę nic, dlaczego nie mógłbym Ci ich mówić.
- AWW. Może chodźmy na dół, bo nigdy nie wiadomo co chłopcy mogą pomyśleć.. – puściłam oczko mojemu towarzyszowi
- Nie mam zamiaru zaprzeczyć, chodźmy.
Wstaliśmy z podłogi na której siedzieliśmy dobre kilka godzin, na około były porozrzucane ubrania, tylko nie wiem kogo. Otrzepaliśmy spodnie, z kłębków kurzu których tak naprawdę nie było. Schodząc po schodach, z środkowego stopnia zsunęła mi się noga i moje nieopanowane ciało już leciało ku dołu ale złapał mnie Liam.
- No super, świetnie. Po raz  trzeci w ciągu ostatnich 30 minut muszę Ci dziękować.
- Wcale nie musisz, robisz to z grzeczności.  Przepraszam że zapytam ale… wierzysz w magię, wampiry i inne fantastyczne stworki potworki ? – kiedy to powiedział przypomniała mi się sytuacja z wazonem. Zawiesiłam wzrok na ścianie – Cheals ? wszystko w porządku?
- ach, tak tak… To pytanie… To wiesz, może Ci się wydawać że jestem dziwna ale tak. Wierzę w to. A Ty ? Dlaczego pytasz?
- Ja też wierzę… Czasem nawet czuję się jak czarodziej. Jak długo patrzę na jakąś rzecz, ona się porusza.  – może magia rzeczywiście istnieje ?  zamurowało mnie.
- U mnie to samo. Ale mam lepsze pomysł. Chodźmy do Ciebie do pokoju i poczytamy w internecie o tym. Co Ty na to ?
-  Oczywiście, to znowu wchodzimy na górę. – zaśmiał się
Kiedy zaczęliśmy pisać była godzina 15. Jejku, ale ten czas szybko minął. Prawie bym zapomniała o Harrym gdyby nie jego zdjęcia porozwieszane po ścianach. Siedzieliśmy z 3 godziny. Nikt do nas nie przyszedł chociażby zapytać czy u nas wszystko w porządku. Ale mam ważniejsze sprawy na głowie. Po 3,5 godzinie poszukiwań mamy odpowiedź. Znaleźliśmy „ magiczną stronę” o dziejach magii, czarnoksiężników, wilkołaków, wampirów, hybryd, czarodziei, nimf. Kliknęliśmy zakładkę „nazwiska rodzinne czarodziei’ Było ich 7.
1. Marcell
2. Scott
3. Deyen
4. Payne
5. Simpson
6. Benett
7. Smith

 
Po przeczytaniu punktu 2 i 4 wraz z Liamem nie mogliśmy w to uwierzyć. Czyli.. to prawda. Mamy moce, tylko nie rozwinięte. Za kilka lat jak nabierzemy wprawy będziemy mogli wszystko.
- Liam. Co teraz czujesz? O czym myślisz? 
- Aż do tej chwili nic nie myślałem, a czuć… Czuję się zmieszany. Na razie w to nie wierze. Są jakieś małe zaklęcia dla początkujących ?
- Takk, jest jedno. Tylko musimy wziąć jakiegoś kogoś który nie będzie się pytał o co nam chodzi.  – Liam spojrzał na mnie znacząco – Też sądzę że Horan się nada – uśmiechnęłam się szeroko i go zawołałam.

- Ale że o co chodzi ? – Niall zapytał zakłopotany, ale obojętny
-
Nie ważne, po prostu siedź.
-
Duo volumina, quae vult ut faciam vobis – powiedziałam zamykając oczy, bardzo się skupiając na tym co robię.



___________________________________________

A to się porobiło xd
dzięki że w ogóle to czytacie, ale jakby były 2-3 komentarze pod rozdziałem to już bym była mega szczęśliwa. (:
Trochę Chaiam. ( charlotte + liam = Chaiam.)

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdzial XVIII





To takie miłe z ich strony ! Czwóreczka chłopaków + tajemnicza dziewczyna wyskoczyli w moją stronę, w papierowych czapeczkach, gwizdkach, confetti. Ściany były obklejone kartkami typu „Wszystkiego najlepszego Cheals !” , „Spełnienia marzeń!” „ Sto lat! Sto lat” oraz kolorowymi balonami. No jakby człowiek nie spojrzał to miło w środku się robi, że ma się takich przyjaciół. Chociaż zagadką tego wieczoru była tajemnicza dziewczyna której nigdy nie widziałam. Czarne włosy, jasna karnacja, bursztynowo złote oczy,  ale za to grubasiątko. Jakby tak domalować czarne plamy na oczach to jak panda *śmiech* jakoś nie czuję się ‘zagrożona’.
- Hej Cheals, wiem że mnie nie znasz ale Harry mnie zaprosił i powiedział żebym uzupełniła jego nieobecność. Jestem Kate – przytuliła mnie – A tu są prezenty – podała mi dwie torebeczki, jedną dużą i drugą mniejszą- fioletowa ode mnie, różowa od Stylesa
- Dziękuję że przyszłaś, miło Cię poznać. Skąd znasz Harrego ? – zaciekawiło mnie to, dlaczego akurat ją wybrał na swojego ‘zastępcę’
- No ten…. Nie ważne, nie w Twoje urodziny. Chodźmy się bawić – O nie. Skoro nie chce mi mówić to musi być coś nieprzyjemnego. Ale z racji tego że jestem ciekawska, zrobię wszystko żeby się dowiedzieć.
- Hej śliczna – Horan pocałował mnie w policzek – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ! Nie wiedzieliśmy czy chcesz kogoś na imprezie, więc nikogo nie zapraszaliśmy  - Za Niallem zauważyłam Malika który biegł w podwiniętej koszulce w moją stronę. Bez wątpienia stwierdzam iż jest lekko podbity.
- O nie. – niecałe dwie sekundy po tych słowach Malik rzucił się mnie przytulić ale oboje wylądowaliśmy na podłodze.
- Wszystkieeeeegoo Najlepszegoo ! – powiedział ze śmiesznym akcentem
- Nie to żeby coś, ale najlepsze byłoby teraz Twoje zejście ze mnie. Albo schudnij, albo nigdy więcej tego nie rób – Oczywiście Zaynowi się nie śpieszyło dlatego Liam ściągnął go ze mnie.
- Nie ma za co. Charlotte ! – posłałam mu zabójcze spojrzenie – to znaczy Cheals. Z okazji Twoich 18 urodzin życzę Ci wszystkiego co najlepsze, cierpliwości do Harrego, żebyś się nigdy nie zmieniła i żebyś została w naszej rodzince jak najdłużej. Jeżeli to możliwe to na zawsze. Niby składaliśmy się na prezenty, jednak ja wolę dać coś tylko od siebie. Niech Ci przypomina o mnie i o tych ciołkach. Pamiętaj że jesteś dla nas wszystkich tak samo ważna. – wręczył mi zielony woreczek, w którym było czarne pudełeczko. Z grzeczności nie otworzyłam go od razu, zostawiam wszystkie prezenty na koniec.
-Jejku ! Liam ! Kochanie Ty moje, dzięki wielkie. – przytuliłam go bardzo mocno i pocałowałam w policzek. – co ja bym bez Ciebie zrobiła ?! Nie opuszczaj mnie nigdy ! – przyciągnęłam go do siebie
- O to akurat nie musisz się martwić – puścił mi oczko
- Ładnie to tak ? Pierwszy dzień bez swojego chłopaka, a Ty już szalejesz z innym. Mam nadzieję że nie planujesz nas wszystkich zaliczać, po kolei. To było by bardzo nie miłe. Proszę, to dla Ciebie. Nie umiem składać życzeń więc wszystko zapisałem na kartce. Jeżeli będziesz miała chwilę to przeczytaj – przytulił mnie po czym spojrzał na Malika który skakał po kanapie – Przepraszam za niego, impreza niedawno się zaczęła a on już nawalony w trzy dupy. Za chwilę go ogarnę.
Podsumowując mam najlepszych przyjaciół na świecie, o których z pewnością nie zapomnę. No bo w sumie komu z głowy wypadłby humor Louisa ? delikatność Nialla? Opiekuńczość Liama ? Loczki Harrego ? Albo ciało Zayna ? Każdy ma w sobie coś niesamowitego, co przyciąga jak magnes. No dobra, ja idę rozpoczynać poszukiwania wiadomości o tym co zaszło pomiędzy szatynką a Harrym.


RANO
- O Boże. Moja głowa. Dajcie mi herbatę ! Zaraz mi łeb rozsadzi ! – leżałam pomiędzy Liamem a Louisem. Ze swojego miejsca wstał Payne, a drugi leżał jak zabity. Nie wiem gdzie reszta się znajdowała, ale na pewno nie w  tym pokoju co ja. Pilna potrzeba w toalecie ! Pomaszerowałam lekko chwiejnym krokiem do najbliższej łazienki i usiadłam na kiblu. Tak byłam zmęczona że nie chciało mi się nawet wstać, zaczęłam więc czytać książkę. Zza ‘kurtyny’ wanny wyłonił się blond łepek. Szybko zaciągnęłam spodnie i stanęłam przed wanną. Niall wstał i zaczął wrzeszczeć, fałszować, śpiewać – coś w ten deseń „ GDYYBYYM MIAAŁ GITAARĘĘ! TO BYM NA NIEJ GRRAAAŁ !”
Nie chciałam tego słuchać więc zakneblowałam mu buzię moim ulubionym, różowym ręcznikiem po czym chamsko wyszłam, trzasnęłam drzwiami i znowu położyłam się koło Tommlinsona.  Po chwili przyszedł Liam z dwoma ciepłymi i słodkimi herbatkami w rękach. Jedną dał mi a drugą sam zaczął pić.
- Wybacz, ale muszę to powtórzyć. Co ja bym bez Ciebie zrobiła ?! – położyłam mu głowę na ramieniu, ale zaraz ją podniosłam żeby zrobić łyka.
- Zginęła byś w tym wielkim świecie. – uśmiechnął się – jakie to uczucie kiedy Twojego chłopaka nie ma nigdzie blisko ?
- Czuję się.. taka wolna, bez zobowiązań, bez nerwów, taka spokojna. Tak, czuję się całkiem miło, ale już za nim tęsknię. Ale myślę że dobrze zrobił wyjeżdżając na pewien czas. On odpocznie, ja odpocznę… - urwałam zdanie – a Ty wiesz dlaczego akurat Kate przyszła na imprezę ?
- Nie chcesz wiedzieć, naprawdę. Pomyśl lepiej o tym, kiedy otworzysz prezenty
- Nie otworzę ich dopóki mi nie powiesz. Nie wstanę stąd, nic nie zjem i nie będę z nikim rozmawiała.
- To szantaż ! Ale i tak Ci powiem. Proszę nie mów nikomu że Ci powiedziałem. Otóż Kate jest… matką dziecka Harrego.
- CO ?!
- Wiedziałem… Kate i Harry byłi kiedyś ze sobą i na jednej imprezie była wpadka. Styles tak naprawdę nie pojechał do rodziców tylko do domu Kate. Ona jest teraz w drodze do niego. Tak wiem, bardzo przykre ale prawdziwe.
- No to teraz żeś dojebał Payne – momentalnie zebrały mi się świeczki w  oczach – będąc moim przyjacielem masz za zadanie mnie teraz pocieszyć.
- Wiem  i to teraz zrobię – Liam przytulił mnie do siebie a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej i rozryczałam się jak dziecko.
- Cześć i czołem ! – krzyknął Zayn wchodząc do pokoju – Uppps, czyżbym w czymś przeszkodził.
- Weź wyjdź kretynie. Powiedziałem jej o Kate.
- Ajaj, współczuję – wystawił nogę za prób ale zaraz ją cofnął i się odwrócił – wiesz co teraz jest w trendsach na twitterze ?!
______________________________________

Wybaczcie mi wszystkie literówki ale jest 2:05 i same oczy mi się zamykają.
poza tym witam nową obserwatorkę – Sylwię ! :3

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział XVII






- … pokazać nam  że Cię kocha. Nie wiem jak to zrobi, bo każdej dziewczynie mówił że jest najważniejsza, zabierał na romantyczne kolacje, jeździł na wakacje, całował, przytulał, martwił się – wymieniał Blondyn.
- No… ja nawet na wakacjach z nim nie byłam – pomyślałam – wiesz co Niall ?
- hm ? – śmiesznie przekręcił głowę na lewą stronę
- Lubię Cię – zaśmiałam się i położyłam głowę z rozwalonym kokiem na ramieniu niebieskookiego
- Ja Ciebie też – parsknął śmiechem – bardziej niż sobie wyobrażasz – powiedział tak cicho że nie usłyszałam
- Co powiedziałeś ?
- Że ja Ciebie też lubię ? – spojrzał w moje oczy
- To wiem, a co potem ?
- Nic. Przesłyszało Ci się … - spuścił wzrok na podłogę
- Niech Ci będzie – wiedziałam że coś jeszcze powiedział ale nie chciałam pytać kolejny raz


*Oczami Harrego

- Ej, Misiek wszystko w porządku ? – do pokoju weszła Cheals
- Nie. Nic nie jest w porządku. Ranię przyjaciół, powoli ich tracąc. – nie sądziłem że jestem aż tak słaby psychicznie. Łza mi poleciała po policzku.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Naprawimy więzi z chłopakami, znów będziecie szczęśliwi, a my nadal będziemy razem – poczułem na plecach dotyk jej delikatnej, kościstej ręki
- Jakoś nie umiem uwierzyć w to że wszystko będzie jak dawniej – spojrzałem na nią chociaż moją twarz zasłaniały loki, ale nie szkodzi. Ja ją widziałem.
- Nie poddawaj się. Z takim nastawieniem dużo nie zdziałamy.
- Skoro tak uważasz.
-  To chodź do Nialla, przeprosisz go bo biedak się zamartwia Twoimi słowami – Cheals wstała i podała mi rękę, jednak ja nie mogłem wstać. Musiałem jej jeszcze coś ważnego powiedzieć. Charlotte widząc minę zabrała rękę i cienkim głosem powiedziała
- Jak się rozmyślisz to przyjdź do pokoju obok, możesz mnie tam znaleźć – już szykowała się do wyjścia
- Cheals … - odwróciła się z pytającą miną - … muszę Ci coś oznajmić.
- Tak ?  - kucnęła przede mną
- Wyjeżdżam. – widząc jej minę od razu dodałem – Nie, spokojnie. Wrócę. Za dwa tygodnie. Pojadę do rodziny która teraz jest w Hiszpanii. Uznałem że odpoczynek dobrze mi zrobi.
- A …
- Niestety. Musisz zostać.  Ale będąc pod opieką chłopaków nic Ci się nie stanie.  – puściłem jej oczko
- A kiedy jedziesz ?
- Jutro po południu. Tak około 13. Pojadę na lotnisko, wsiądę w samolot i po 2 godzinach wyląduję  w ciepłej Hiszpanii. – lekko się uśmiechnąłem
- Czyli musimy się teraz pożegnać. Ja jutro przed 8 jadę do szkoły zaliczyć najważniejsze testy. Nie sądzę żebym wyrobiła się przed Twoim odjazdem – posmutniała
- No dobra, koniec tego dobrego gołąbeczki. Jesteście zmuszeni zejść na dół i zjeść to co przygotował Liam – w drzwiach ukazała się postać mulata w fartuchu i czapce kucharskiej.
- No okej, zaraz zejdziemy tylko daj nam chwilę – wtrąciła Cheals, po czym wlepiła swoje usta w moje


Oczami Charlotte
 
Jest godzina 6. Poszłam więc do kuchni zrobić sobie śniadanie, bo to przecież podstawa udanego dnia. Chociaż  z tego co wiem nie zapowiada się zbyt ciekawie. Z lodówki wyjęłam mleko i nalałam do zielonej miseczki w kotki – kotki… ulubione zwierzaki Harrego… NIE myśl o nim ! – kłóciłam się z własnymi myślami. Do mleka dosypałam czekoladowe płatki które zawsze jadłam z loczkiem…. Spokojnie, to tylko 2 tygodnie. Ten czas poświęcisz na naukę i na rozwijanie pasji. Moje mocne postanowienie. Byłam zła, wściekła chociaż chyba powinno mi być smutno. Oparłam się plecami o szafkę i spojrzałam na piękny wazon,  po części wykonany mozaiką ( drobnymi szkiełkami, kamyczkami ). Przez jakiś czas podziwiałam jego kryształki mieniące się w różowym świetle, wschodzącego słońca, byłam skupiona tylko na nim. Po ułamku sekundy, ku mojemu zdziwieniu wazon się uniósł, a ja wystraszona wstałam a wazon opadł. Nie mogłam uwierzyć. Co się ze mną stało ?! Nie ! To nie może być prawdziwe. Podbiegłam do wazonu, przejechałam ręką z każdej strony aby upewnić się że nie ma żadnych linek i chłopaki nie robią sobie ze mnie jaj.  Linek brak. MAGIA ?! Nie, nie , nie i nie ! To nie istnieje ! Mam jakieś chore wymysły. Dobra koniec, muszę się szykować.
Zjadłam śniadanie, umyłam się, zrobiłam kreski na oczach, pomalowałam usta błyszczykiem i podkreśliłam policzki na różowo. Wyglądało to naturalnie, tak jak powinno. Założyłam  czarną koszulę, z kołnierzem bez rękawów,  pudrową spódnicę z wyższym stanem i czarne leginsy. Do tego czarne szpilki od Louboutin’a – koniecznie z czerwoną podstawą i na koturnie. Przed wyjściem zrobiłam jeszcze lekkie fale i zaczesałam grzywkę do tyłu.  Poszłam do pokoju Harrego i przez chwilkę obserwowałam jak słodko śpi. Wiadomość ze będę sama spała przez okres jego wyjazdu, jeszcze do mnie nie doszła. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i zostawiłam Twixxa na podróż. Dosłownie biegłam na autobus, jeżeli nie zdążę na ten to spóźnię się na sprawdzian a na piechotę nie pójdę po zimowym wypadku, co prawda nie ma śniegu ale tam pewnie coś na mnie czeka. Nie, bez  wątpienia wolę spokojne i ciche życie. Ouch! Kolka ! Muszę odpocząć. Gdy kucnęłam usłyszałam znajomy głos za sobą
- Hej Cheals ! Ślicznie wyglądasz, autobus odjechał powieźć Cię gdzieś ?
- AWW ! Jace! Nie spodziewałam się tu Ciebie. Właśnie moje marzenia o zaliczonym półroczu legły w gruzach, świetnie. Nie mam przyszłości – spojrzałam na jasnego bruneta i na jego skuter po czym zrobiłam maślane oczka – proszę ?
- jasne , wskakuj.  – uśmiechnął się i przesunął do przodu. Ja siadłam za nim i głupio się czułam obejmując go. No bo przecież… mam chłopaka.


W ciągu tej 8 minutowej jazdy dużo gadaliśmy. Jednak przyszła pora rozstania a ja stanęłam przed ogromnymi drzwiami, zastępczej szkoły.
- Tak Cheals. Dasz sobie radę, uczyłaś się całe noce. Jesteś przygotowana. – Szeptałam do siebie, widocznie zbyt głośno  bo ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę. Ale cóż, takie moje życie.

Równo o 13:45 oddałam arkusze ze sprawdzianami z j.polskiego, japońskiego i angielskiego + matma i chemia. Nie powiem, poszło mi dobrze. Wróciłam spokojnie autobusem, w domu jakoś cicho było, ZA cicho. Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam..

_________________________________________________

GDFDHGJRGIROT przepraszam że nie pisałam. Brak „ weny” mam nadzieję że teraz akcja się rozwinie, wprowadzę kilka rzeczy, mam nadzieję że was zainteresuje.
W ramach rekompensaty – nowy rozdział w ciągu najbliższych dwóch dni ;*
Uch, myślałam że będzie chociaż 8 – 10 obserwatorów do 20 rozdziału
L

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział XVI


Sobota, 21 kwietnia             

Jutro moje urodziny a chłopcy nadal się nie przekonali co do mojego związku z Harrym. Jak dobrze że media jeszcze o tym nie wiedzą. Dopóki nas nie zobaczą razem, będę żyła jak normalny człowiek i nikt na twitterze nie będzie mnie wyzywał. Czas wstawać. Z racji tego że trzymają mnie tak długo pod  swoim dachem, postanowiłam zrobić im śniadanie. Po 15 minutach byłam na dole. Wyjęłam mąkę, jajka, mikser i inne składniki do naleśników. Modliłam się o to żeby żaden z chłopaków nie zszedł bo jestem w samych gaciach i koszulce, czyli widać mi pół tyłka. Schyliłam się po łyżkę która mi upadła i usłyszałam cichy szept. Speszona szybko się odwróciłam i zaciągnęłam koszulę prawie do kolan. A łyżeczka nadal leżała na podłodze. Niall i Louis stali oparci o framugę.
- Emm.. chłopaki ? – nie usłyszałam odpowiedzi, jednak nadal czułam że patrzyli się na mój tyłek – EJ ! Nouis ! – ocknęli się a Lou powiedział
- Nie przeszkadzaj sobie, podnieś łyżeczkę i udawaj że nas tu nie ma – uśmiechnął się cwaniacko
- Louis. Daj spokój. Harry będzie zły – wybuchli śmiechem, a ja poczułam się niekomfortowo. – W czymś pomóc ? – Niall spojrzał na miskę, a Lou wyszedł z kuchni.
- Jeżeli masz ochotę ze mną spędzić trochę czasu to oczywiście.
- Z Tobą zawsze.
- Mhm, wyjmij patelnię. – po niezręcznej ciszy odwróciłam się w jego stronę – Niall. Dlaczego oni mnie tak nienawidzą?
- Oni ?
- No tak. Liam, Louis i w sumie Ty pewnie też …
- Nie. Oni Cię lubią i to bardzo dlatego są źli na Harrego.
- Dlaczego mieli by być źli ? – zaciekawiło mnie to
- No bo sama wiesz że często zmienia dziewczyny. Wszystkim mówi że bardzo je kocha, nigdy nie zostawi, że to jest ta jedyna a potem zrywa. Oni po prostu nie chcą żeby Cię zranił – przytulił mnie widząc minę która mówi „przetwarzam to co przed chwilą powiedziałeś, poczekaj”
- Czyli… - zawiesiłam się – oni mnie nie nienawidzą ? czyli tak jakby mnie nawidzą ? to znaczy lubią i chcą dla mnie dobrze?  - spojrzałam w jego niebieskie oczy
- Tak. Właśnie tak.
- Uff, kamień spadł z serca. Od razu czuję się lepiej. Dobra. Chodź, robimy te naleśniki bo się nie wyrobimy – uśmiechnęłam się i poszłam mieszać ciasto w misce, a w między czasie Niall wziął patelnię i nagrzał.
Robiąc naleśniki dobrze się bawiliśmy. Dużo gadaliśmy a ja w końcu miałam dobry humor. Po około godzinie zeszła reszta, bez Harrego co mnie zdziwiło. Usiedliśmy przy stole, Nialler przyniósł naleśniki, nutellę, dżem i przeróżne polewy. Uczta się rozpoczęła a lokatego nadal nie było. Poszłam po niego bo za 10 minut już nic nie będzie z pomocą Horana. Nie pukając przekroczyłam próg jego pokoju. Harry leżał na łóżku nic nie robiąc. Wyglądał na zamyślonego.
- Harry? – podeszłam bliżej – wszystko w porządku ? Na dole czeka śniadanie
- Tak… Nie jestem głodny – nadal patrzył pusto w okno
-  Nie. Musisz  iść. Masz dzisiaj dużo do zrobienia, marsz do kuchni.
- A właśnie że nie, 2 minuty temu dzwoniłem do Paula i zrobiłem sobie wolne. Chłopakom lepiej jest beze mnie. A jakby tak odejść z ze … - musiałam :
- NIE ! Nie ma takiej opcji. Okej, odpoczniecie od siebie jeden dzień, ale jutro ma być tak jak zawsze, rozumiesz ?! TAK JAK ZAWSZE ! Kochający się bracia, przyjaciele, rodzina !
- Ja rozumiem, ale nie wiem jak z Tobą. Chłopcy mnie nienawidzą. Nienawidzą mnie za to że jestem z Tobą, a jak bym zerwał nasz związek nienawidzili by mnie jeszcze bardziej czyli jestem w kropce. Co bym nie zrobił i tak będą mnie nienawidzili. I w tym problem. – spojrzał na mnie, ale prawie od razu spojrzał na drzwi w których stał Niall.
- Przeszkodziłem wam w czymś ? – podrapał się po głowie
- Nie. Teraz już nie. Czego chcesz? Jesteś kolejny który przyjdzie powiedzieć mi jakim jestem frajerem ? Że nie zasługuję na dziewczynę ? Że nie mam uczuć ? Śmiało. Teraz mam na was wyjebane, tak jak wy na mnie. – Harry podniósł się z łóżka.
- Właściwie to nie… Pomyślałem że możesz być głodny więc przyniosłem Ci dwa ostatnie naleśniki – oczy blondyna się zaświeciły jakby zaraz miał się popłakać
- Jezu. Niall. Przepraszam. Nie chciałem żeby to tak … - Harry nie dokończył bo Niall zostawił talerz i wybiegł z pokoju.
- Ja się tym zajmę, a Ty to zjedz. I dla swojego dobra nie ruszaj się stąd bo znowu powiesz o dwa słowa za dużo – podałam mu naleśniki i ruszyłam w stronę drzwi.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam Nialla który siedział oparty o ścianę, a obok niego leżała czerwona, zalana łzami poduszka.
- Niall. Proszę, wysłuchaj tego co mam do powiedzenia – usiadłam obok niego
- Dobrze, ale przecież wiesz że ja bym mu czegoś takiego nie zrobił.
- Spokojnie – złapałam go za rękę – wiem jak to zabrzmiało i wiem jak to przyjąłeś. Z racji tego że to Twój przyjaciel a słowa padły dość ostre najnormalniej w świecie się rozkleiłeś. Ale to nic złego, bo my dziewczyny lubimy wrażliwych chłopców którzy okazują uczucia – w jego oczach pojawiły się takie małe iskierki nadziei – ale nie po to ty przyszłam. Chciałam Cię w imieniu Harrego przeprosić. I od razu zapytać co ma zrobić żebyście mu ponownie zaufali. On was potrzebuje, nie widzisz jak on się z tym męczy? Już planował odejście z zespołu…
- Nie. On nie może odejść z zespołu. Musi najnormalniej w świecie …



_____________________________________________________

hyhy, no właśnie. Co musi ?!
Dowiecie się miśki w następnym rozdziale (:
miłego poniedziałku xx

czwartek, 29 marca 2012

Rozdział XV


- Ojej, jak już późno – spojrzałam na zegarek – muszę już wracać
- odprowadzę Cię i tak nie mam nic do roboty – nie wiedziałam co odpowiedzieć więc uśmiechnęłam się
Po 5 minutach wydostaliśmy się z parku, zmierzaliśmy w kierunku bardzo ruchliwego skrzyżowania po którym bałam się przechodzić sama. Rozmawiając z Oliverem zapomniałam o jakichkolwiek zasadach przechodzenia przez pasy. Gdy szatyn skończył opowiadać dowcip wybuchłam wielkich śmiechem, ale szybko się uspokoiłam bo słyszałam że ktoś mnie woła.
- Charlotte? Cheals ? CHEALS ! – spojrzałam w prawą stronę i widziałam tylko rozpędzony 7 osobowy samochód terenowy. Usłyszałam pisk opon i potem ciemność. Nicość. Czy ja umarłam? Czy tak wygląda niebo, lub piekło ? Jeżeli tak to się zawiodłam, bo się zanudzę na śmierć, stfu. Ja już nie żyję.
- Cheals? Wszystko dobrze ? – usłyszałam zatroskany głos, który pieścił moje uszy. Skądś go znałam, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć. – Cheals.  Otwórz oczy skarbie.-  poczułam czyjąś dłoń na policzku. Otworzyłam jedno oko, potem drugie. Wszystko było rozmazane ale wszędzie poznam te brązowe loki i zielone oczy. To bez wątpienia był Harry. Ale co on tu robi ? Też nie żyje ?
- Harry ? Co Ty tu robisz? – patrzyłam w jego oczy
- Co ja robię ? Siedzę w moim pokoju na łóżku.  Dlaczego pytasz ? – zrobił zdziwioną minę
- No to ja.. ja żyję ? Nie jestem w Polsce ? Nie mam zespołu ? – nie wiedziałam co się dzieje
- HAHAHA, głupie pytanie. Misiek, oczywiście że żyjesz. Jesteś w Londynie, a zespół mam ja. Ale jak chcesz możesz w nim być – pogładził moje włosy.
- Właśnie. Włosy. – szybko podniosłam się łóżka i podbiegłam do dużego lustra znajdującego się na szafie – jejku. Są … Takie ładne. – spojrzałam na Harrego który w międzyczasie zdążył się położyć – Obiecaj mi że nie pozwolisz mi ich pofarbować. Proszę – podeszłam  do niego , złapałam za rękę i zrobiłam maślane oczka.
- No oczywiście. Nigdy nie pozwolę Ci ich zniszczyć. Na operacje plastyczne też się nie zgadzam. I na dietę też. – wyszczerzył się i pociągnął do siebie. Najpierw delikatnie, potem nieco czulej i poczułam że loczek zdjął moją koszulę nocną. Z racji tego że nie mam zwyczaju spać w staniku teraz siedziałam przed  nim toples. Pomimo faktu że to mój chłopak (Nie ważne że od niedawna)  Ale czuję się niekomfortowo. Szarpnęłam koszulę z jego rąk. Na co odpowiedział krótkim komentarzem
- Noo, jakbym codziennie się budził widząc takie rzeczy to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem we wszechświecie w historii. – ruszył brwiami
- Nie masz na co liczyć misiu – objęłam jego twarz i musnęłam jego wargi. – najpierw trzeba sobie zasłużyć  -wstałam z łóżka i założyłam koszulę.

NIALL
- Wszystko co robię jest złe. Dzieją się ze mną straszne rzeczy. Jak ja mogłem tak urazić Harrego ? – krążyłem po pokoju
- Jeżeli prawdziwy z niego przyjaciel to zrozumie dlaczego się uniosłeś i zapomni – pocieszył mnie Louis
- Problem w tym że prosto w oczy mu powiedziałem że nie jest już moim przyjacielem i  nigdy nim nie będzie – słona łza spłynęła mi po policzku
- Ou. Ale spokojnie. Wszystko da się wytłumaczyć. No bo zobacz, w pewnym sensie to zabrał Ci dziewczynę – otarł łzę z policzka – i nie płacz, to w niczym nie pomoże.
- Nie. Nie zabrał. Ona nie była moja. Od początku była zakochana w tym debilu. Szczęściarz z niego. – usiadłem obok Liama który tylko patrzył na nas i udawał że myśli. – Nie ! – krzyknąłem – Nie mogę tak żyć, już nie mam siły. Muszę to zrobić. – ruszyłem w stronę drzwi
- Niall. – powiedział tatuś – tylko nie rób niczego głupiego – puścił mi oczko, a ja wysiliłem się o uśmiech i poszedłem przed siebie.

CHARLOTTE
- Harry… Oni mnie nienawidzą. Co mam zrobić żeby to zmienić ? – jęknęłam cicho bawiąc się loczkami chłopaka
- Cheals, albo do nich dotrze to że w końcu jestem szczęśliwy, albo po prostu im to wbiję do głowy
- Nic na siłę. Jeżeli nie to nie. Jeżeli będzie trzeba to odejdę, przyzwyczaiłam już się. Nidzie mnie nie chcą – popłakałam się.  – Widzisz ? Jestem jak małe dziecko. Nie umiem sama sobie poradzić tylko od wszystkich potrzebuję pomocy –otarłam łzę – nawet emocji nie umiem opanować.-  loczek nic nie odpowiedział tylko przytulił mnie mocno, ale z uczuciem – dziękuję za wszystko – powiedziałam cicho.
_________________________________________________
Podziwiam tych którzy wytrzymali do piętnastki !
Wam również dziękuję za wszystko.W szczególności za 900 wyświetleń + 2 komentarze do poprzedniego rozdziału :)

Zdziwienie po przeczytaniu kilkunastu pierwszych linijek ? Tak ? To dobrze <3